Z domu Kantego, kraju Balzaka
Wśród stalowych
żurawi stada
na brackiej, ku niebu wierz kościołów
szeptów
ostatnich obrońców poczty
unosisz głowę wysoko, na szczycie chwytasz
życie
marzeń
spisanych ludzką krwią
spoglądasz na świat u swych stóp, oddychasz
w pamięci, cienia krzyży strzelistych
wciąż skłaniasz wzrok do kwiecistych
nad Niemnem rozlanych łąk
na kolanach neptuna składasz
głowę
pod
powiekami… latarni blask
szept
fal koi twoje sny
lecz nie
wiesz tego
gdzie dom twój...
skąd rozpocząłeś podróż swą...
i dokąd
zmierzasz wciąż…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz